Trudne czasy tworzą silnych ludzi a łatwe słabych. Ostatnie dekady są najłaskawsze od stuleci (przynajmniej w tej części globu). Jeśli ktoś tego nie rozumie to.. No właśnie. Brak słów.
Świat to ciągłe zmiany pokoleniowe. Dziś podzielę się z Wami ekstremalnie subiektywnym spojrzeniem na ryzyko związane z wejściem na rynek tzw. „Pokolenia Z”.
Świadomie skoncentruję się na stereotypach (zakładając, że część jest prawdą) i ocenię jak zatrudnianie tego personelu wpływa na bezpieczeństwo organizacji.
Celowo nie zajmę się zaletami (absolutnie nie kwestionuję ich istnienia), ponieważ zarządzając ryzykiem koncentrujemy się na tym, że „szklanka jest do połowy pusta”.
W ślad za Wikipedią przedstawiam kilka cechpokolenia dwudziestolatków.
Mają wielkie plany na przyszłość
Nie ma w tym nic złego. Problemem jest percepcja drogi do sukcesu i środki jego osiągania. Media społecznościowe wbiły wielu „zetom” do głów, że sukces powinien być szybki, łatwy, oraz że „się należy”. A tak nie jest. Nawet jeśli Instagram mówi inaczej.
Wiedzę czerpią z Internetu, nastawieni są na szybkie wyszukiwanie informacji
Szybko to często powierzchownie. Google jest bogiem, praktyka papieżem a teoria jest dla lamerów. Tymczasem nie ma nic bardziej praktycznego niż dobra teoria (Kurt Lewin). Tylko kto chce o niej słuchać, skoro „wszystko jest w telefonie”?
Często zmieniają pracę
Praca ma dopełniać „zeta” a jak nie dopełnia, to tym gorzej dla pracy. Łatwe czasy, łatwa zmiana.
Niska lojalność
Ta cecha koresponduje z wcześniejszymi – parcie na szybki sukces, wysokie wymagania oraz rynek pracownika powodują, że lojalność staniała.
Ryzyko związane z „Pokoleniem Z” dotyczy ciągłości oraz jakości pracy. Jak tym zarządzić️
Potrzebne stare, systemowe rozwiązania, ale stosowane intensywniej.
️ Jasne kompetencje i odpowiedzialność ️ Łatwa zastępowalność ️ Zarządzanie i dzielenie się wiedzą ️ Porządek w dokumentacji i procedurach ️ Elastyczne podejście i nadzór.